Rozdział 5
5. Kurczę. Wczoraj był ostatni dzień ferii zimowych, a ja nadal szukam pracy. Problem w tym, że prawie wszystkie oferty w gazetach dotyczą posady księgowego czy innego menedżera, a bez studiów raczej nie mam na to szans. Czyli kiepsko. Takie czarne myśli przychodzą mi do głowy, kiedy rano, już ubrana, myję zęby. Nagle drzwi do łazienki otwierają się gwałtownie i staje w nich mój ulubiony świr. I wszystko byłoby normalne (jak na niego, oczywiście), gdyby nie to, że trzyma jedną rękę na oczach. - Yyy… Mogę jakoś pomóc? – pytam skonfundowana. - Nie, raczej ja tobie – odpowiada on. - Aha, a… z tą ręką to tak wszystko okej? - A dlaczego miałoby nie być okej? - No wiesz, zwykle ludzie chodzą z otwartymi oczami. - Gdybym wszedł tutaj, jak mówisz, z otwartymi oczami, ryzykowałbym, że zastanę cię w chwili, w której nie chciałabyś, żebym cię zastawał. To po jaką cholerę wchodziłeś, myślę. Mogłeś przecież zwyczajnie zapukać, geniuszu. - Nie masz się czym przejmować – mówię – Jestem