Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Rozdziały 8 i 9

8. Zadzwonił mój telefon. Wyświetlacz pokazał imię Leonarda. - Halo? – odebrałem z, przyznaję, niechęcią. - Raph, myślę, że już czas – odezwał mój brat. - Niby na co? – udałem, że nie zrozumiałem. - Na to, aby powiedzieć Rinelle o naszych rodzicach . - Nie – sprzeciwiłem się stanowczo – To nie jej sprawa. - Ach, tak? A ja myślę, że jednak trochę jej. Mieszka z tobą, a nie wie, na co się pisze. Poza tym, te bandziory mogły jej skręcić kark. - I ty myślisz, że wtajemniczenie jej by pomogło, tak? - Tak – odrzekł twardo Leonard. - Nie – powtórzyłem – Nie zgadzam się. - Okej, rozumiem, że… - Powiedziałem NIE! – krzyknąłem do telefonu. - Popełniasz błąd, Raphaelu. Ale jak chcesz. Tylko wierz mi, kiedyś będziesz musiał jej powiedzieć. A jeśli nie, zrobię to za ciebie. Nie odpowiedziałem. - Jesteś tam jeszcze? – zapytał mój brat zdenerwowanym głosem. - Niestety – prychnąłem. - To świetnie, bo chciałem ci coś jeszcze powiedzieć. - Mianowicie? - Jesteś idiotą . - Po czym

Rozdziały 7 i 8

*** Tej samej nocy, rozmowa telefoniczna - I co? - Chłopak chyba się jeszcze nie domyślił. - Chyba czy na pewno? - Nie wiem, nie siedzę mu w głowie. - Płacą ci za to, żebyś wiedział. Zabraliście chociaż teczkę? - Nie udało się. Dziewczyna nas zaskoczyła. - Tamta mała? I co? - Nic, nastraszyliśmy ją, ale nagle przyszedł najmłodszy Cortez i musieliśmy się zbierać. - Kretyni. Przecież mogą was rozpoznać. - Wątpię. - Obyś się nie mylił. - Spokojna głowa, siedzę w tym fachu nie od dziś. - Ta, świetnie. No dobra, koniec rozmowy. Bez odbioru. 7 Budzi mnie światło dnia wpadające przez okno. Nie otwieram od razu oczu. Jest mi ciepło i miękko. Tylko dlaczego ten miękki grzejnik, do którego się przytulam, porusza się? Nagle wszystko do mnie wraca. Wydarzenia z wczoraj przewijają się w mojej głowie aż do momentu rozmowy z… A, no tak. Raphael. To wiele wyjaśnia. Decyduję się więc rzucić okiem na sytuację. Czyli tak, mój policzek znajduje się tuż przy klatce piersiowej chł

Rozdział 6

Przepraszam za ten poślizg, mało czasu! Ale tym razem rozdział, choć jeden, to trochę dłuższy :) 6 . - Cholera jasna! Zrywam się na równe nogi. Dopiero po paru sekundach orientuję się, że obudził mnie okrzyk. Wiadomo czyj. Z cichym westchnieniem rezygnacji odrzucam kołdrę i człapię do kuchni. Tam widzę mojego ulubionego kolegę przeszukującego wszystkie szafki po kolei. - Czego szukasz? – pytam lekko chrypiąc. - Kawy – odpowiada mi przytłumiony przez wnętrze szafki głos Raphaela. - Chodzi ci o to? – podaję mu stojącą na stole (wielkie słowo, tak naprawdę powinnam powiedzieć na stoliczku dla skarłowaciałych anorektyczek ) puszkę z rozpuszczalną. Brunet odwraca się do mnie i artykułuje powoli i dobitnie, jak dla debila: - To. Jest. Beznadziejne. Badziewie. A ja chcę normalnej kawy. Teraz mam okazję mu się przyjrzeć. Ma cienie pod oczami i jakieś takie nieobecne spojrzenie, a jego włosy są rozczochrane bardziej niż zwykle. Wygląda, jakby nie spał całą noc. - Wszystko u

Rozdział 5

5. Kurczę. Wczoraj był ostatni dzień ferii zimowych, a ja nadal szukam pracy. Problem w tym, że prawie wszystkie oferty w gazetach dotyczą posady księgowego czy innego menedżera, a bez studiów raczej nie mam na to szans. Czyli kiepsko. Takie czarne myśli przychodzą mi do głowy, kiedy rano, już ubrana, myję zęby. Nagle drzwi do łazienki otwierają się gwałtownie i staje w nich mój ulubiony świr. I wszystko byłoby normalne (jak na niego, oczywiście), gdyby nie to, że trzyma jedną rękę na oczach. - Yyy… Mogę jakoś pomóc? – pytam skonfundowana. - Nie, raczej ja tobie – odpowiada on. - Aha, a… z tą ręką to tak wszystko okej? - A dlaczego miałoby nie być okej? - No wiesz, zwykle ludzie chodzą z otwartymi oczami. - Gdybym wszedł tutaj, jak mówisz, z otwartymi oczami, ryzykowałbym, że zastanę cię w chwili, w której nie chciałabyś, żebym cię zastawał. To po jaką cholerę wchodziłeś, myślę. Mogłeś przecież zwyczajnie zapukać, geniuszu. - Nie masz się czym przejmować – mówię – Jestem

Rozdział 3 i 4

3 Już od kilku dni mieszkam z Raphaelem. Od tamtej kłótni dość mało ze sobą rozmawiamy, ale jemu wydaje się to nie przeszkadzać. Ja natomiast ubolewam nad tym, że jedyna osoba, do której mogę gębę otworzyć, jest… antypatyczna i aspołeczna, delikatnie mówiąc. Od dłuższego czasu szukam sobie także jakiejś pracy. Kelnerka? Czemu nie, chociaż przeszkodę może stanowić u mnie problem z koordynacją ruchową. Niania? Nie, jak lubię dzieci, tak cały czas bałabym się, że może im się coś przeze mnie stać. Okej. Muszę to jeszcze przemyśleć. Po całodniowym przeglądaniu ofert pracy (ja) i miotaniu się po domu w niewiadomym celu, wyjąwszy parogodzinną przerwę na wyjście dokądś (Raphael), jedno głośnie uznajemy, że możemy włączyć telewizję. Rozsiadam się więc (względnie) wygodnie w kanciastym fotelu naprzeciwko telewizora. Do wyboru mamy kilka kanałów różnego rodzaju, a ja, jak to zwykle ja, wybieram jakąś głupią komedię. Kiedy już zaczynam wciągać się w fabułę, mój ukochany współlokator prze